Dawno dawno temu...
Włochy już należały do Warszawy, ale na pierwszy rzut oka nikt nie nazwałby ich "stolicą". Wokół rozciągały się żyzne pola. Za każdym domem mieścił się warzywny ogród, a za co drugim kurnik. Wzdłuż torów kolejowych pasły się krowy i kozy. Furmanki podjeżdżały na rampę młyna. Gospodarz wyładowywał worki z ziarnem, a po jakimś czasie przyjeżdżał odebrać mąkę, otręby i śrutę. Młynarz miał na nazwisko... Rybak.
Jeśli chcesz się dowiedzieć, czy młyn nadal istnieje, w jakiej formie i na jakiej mieścił się ulicy, przyjdź koniecznie w piątek do biblioteki (Czytelnia Naukowa nr VI w Pałacyku Koelichenów, ul. ks. J. Chrościckiego 2). Zaczynamy o 17.30, 27 kwietnia.
Kawa, herbata, ciasteczko i ciekawa opowieść - czy może być lepszy sposób na spędzenie popołudnia?
Harmonogram projektu Stare Nowe Moje Włochy: TU.
Opis inicjatywy w zakładce Stare Nowe Moje Włochy 2012.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz